-Jak to profesor Preck jest w Mungu!? - zapytałam ze zgrozą.
-Nie wiem, ale to ponoć jakaś mugolska choroba... rak mózgu czy coś takiego... - odpowiedziała obojętnie Dorcas.
-A-ale ona jest bardzo groźna! Dziennie na raka umiera około dwadzieścia tysięcy osób, na szczęście powoli zmniejsza się liczba przypadków śmiertelnych... więc pewnie będzie nowy nauczyciel OPCM, ale to w następnym roku szkolnym... więc nie będzie obrony! Ale to jest mój drugi ulubiony przedmiot... - zmartwiłam się. Skręciłyśmy w mniejszy korytarz.
-Dobra, nie panikuj. A co do lekcji obrony, słyszałam, że już szukają nowego nauczyciela i jak tylko znajdą, to zostanie przywrócona! - uśmiechnęła się. Byłyśmy przed drzwiami Wielkiej Sali.
-Nie wiem, ale to ponoć jakaś mugolska choroba... rak mózgu czy coś takiego... - odpowiedziała obojętnie Dorcas.
-A-ale ona jest bardzo groźna! Dziennie na raka umiera około dwadzieścia tysięcy osób, na szczęście powoli zmniejsza się liczba przypadków śmiertelnych... więc pewnie będzie nowy nauczyciel OPCM, ale to w następnym roku szkolnym... więc nie będzie obrony! Ale to jest mój drugi ulubiony przedmiot... - zmartwiłam się. Skręciłyśmy w mniejszy korytarz.
-Dobra, nie panikuj. A co do lekcji obrony, słyszałam, że już szukają nowego nauczyciela i jak tylko znajdą, to zostanie przywrócona! - uśmiechnęła się. Byłyśmy przed drzwiami Wielkiej Sali.
Zauważyłam, że na miejscu nauczyciela OPCM siedzi kobieta, która wygląda niezbyt przyjaźnie.
-Drodzy uczniowie, jako, że profesor Preck nie jest już w stanie uczyć, przyjęliśmy nową osobę jego stanowisko - powiedział do uczniów. - Proszę, przedstaw się - rzekł ciszej do nowej.
Kobieta wstała. Przyjrzałam jej się. Długie, czarne, falowane włosy sięgały jej pasa. Miała bladą cerę, jednak nie dorównywała w tym mojej. Największe wrażenie robiły oczy koloru... fioletowego.
-Witajcie. Nazywam się Sayuri Tatsuya, będę was uczyć Obrony przed Czarną Magią.
Usiadła. Patrzyła uważnie na każdego znajdującego się w Wielkiej Sali. Na talerzach i półmiskach nareszcie pojawiły się potrawy, a my zajęliśmy się obiadem. W sali słychać było rozmowy, jednak trochę głośniejsze, niż zwykle. Sama zastanawiałam się nad tą kobietą. Huncwoci już nie będą mieli swoich ukochanych lekcji Obrony na luzie, oj nie...
***
-Witajcie. Nie, nie wyciągajcie podręczników. Dzisiaj chciałabym omówić z wami coś, czego w nich nie znajdziecie - profesor Tatsuya spojrzała na każdego uważnie. - Odbędą się zajęcia praktyczne. Czy ktoś chciałby zgłosić się na ochotnika do przetestowania na nim pewnych rzeczy? - pyta z uśmiechem.
Zgłasza się Syriusz. Oczywiście.
-Dobrze. Teraz potrzebuję drugiej osoby, która potrafi świetnie kogoś związać lub jest dobra w zaklęciu na związywanie... ewentualnie zna odpowiednie ninjitsu. Chociaż was o to nie podejrzewam - zachichotała.
-Przepraszam, ale co to jest ninjitsu? - spytała Dorcas, z którą siedziałam w ławce.
-Nieważne - skończyła nauczycielka. - To jest ktoś taki?
Pewnie zgłosi się Potter. Ha! Właśnie podniósł rękę. Pewnie chce związać przyjaciela jak mugol. Tak, miałam rację... wyciąga różdżkę, ale tylko transmutuje pergamin w bardzo długą linę. Podszedł do Blacka i związał go tak mocno, że nawet nie ma szans ruszyć palcem.
-Świetnie, dziękuję. A teraz przypatrzcie się dobrze - pstryknęła palcami. Lina pękła, a Syriusz został oswobodzony. Cała klasa, łącznie ze mną, nie mogła wyjść z podziwu. Jak ona to zrobiła? W dodatku bez różdżki! Jeśli zamierza nas tego nauczyć, podejrzewam, że nawet Huncwoci zamienią się w słuch na dzisiejszej lekcji.
-A dzisiaj, jak pewnie się spodziewacie, spróbuję nauczyć was, jak to robić - powiedziała profesor Tatsuya.
Kątem oka spojrzałam na Pottera i sp. z.o.o.** - troje z nich uniosło brwi. Peter natomiast wyciągał z torby kanapkę.
-Zostaw! - syknęła nagle nauczycielka. Spojrzałam na nią. Wpatrywała się ze złością prosto w oczy Pettigrewa, chociaż ten próbował unikać jej wzroku. No tak. Nie wolno jeść na lekcjach, a Peter przyzwyczajony do tego, że wszyscy nauczyciele, no, może oprócz McGonagall, ignorują tę zasadę, sięgnął po kanapkę.
-W każdym razie - powoli się chyba uspokajała - widzę tylko w części ma potencjał na to, aby opanować to, czego zamierzam uczyć was później, dlatego też rozdzielę was na grupy. W pierwszej będą znajdować się osoby z grupy zaawansowanej, w drugiej - ci, którzy nie potrafią zrobić tyle, co ci z pierwszej. Mamy tutaj Gryffindor i Hufflepuff, tak? - spojrzała na krawaty uczniów. - Dobrze więc, wyczytam wcześniej już przygotowaną listę grupy drugiej. Zapytacie pewnie, skąd wiem, kto ma jaki potencjał. Zobaczyłam to w was na ostatnim obiedzie - powiedziała obojętnie. Wyjęła z szuflady biurka kawałek pergaminu. Zaczęła czytać nazwiska uczniów, którzy trafią do drugiej grupy.
-Angelina Abbott, Suzanne Brown... - zaczęła. Na końcu wyczytała Victorię Powell, na co drobna dziewczyna z Hufflepuffu zaczęła cicho szlochać. Jej koleżanka z ławki podała jej chusteczkę, którą tamta przyjęła z wdzięcznością. Kiedy nauczycielka zakomunikowała nam, że to już koniec, zdziwiłam się. Po pierwsze, jestem w pierwszej grupie, po drugie, jest w niej też i Peter. Nie spodziewałam się tego.
-Zostaniecie od siebie oddzieleni na następnej lekcji - wyciągnęła z tej samej szuflady stos papieru, który położyła na biurku. Wysłała zaklęciem po jednej kartce do każdego ucznia. - To wasze nowe plany zajęć. Macie teraz o połowę mniej zajęć Obrony Przed Czarną Magią, jednak resztę czasu macie zagospodarowaną w ten sposób, że dobiorę was w pary i będziecie ćwiczyć w opuszczonych salach, po dwie na jedno pomieszczenie. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu wasz towarzysz bądź towarzyszka, bo będziecie z tą osobą ćwiczyć do końca semestru. Potem, jeśli to się okaże konieczne, jeszcze raz odbędzie się podział na dwie grupy, i jeśli partner któregoś z was przejdzie do innej, wtedy zostanie dobrany inny. Na następnej lekcji każdy pozna drugą osobę ćwiczącą z nią oraz salę mu przydzieloną. Jasne?
Wszyscy pokiwaliśmy głowami.
Zgłasza się Syriusz. Oczywiście.
-Dobrze. Teraz potrzebuję drugiej osoby, która potrafi świetnie kogoś związać lub jest dobra w zaklęciu na związywanie... ewentualnie zna odpowiednie ninjitsu. Chociaż was o to nie podejrzewam - zachichotała.
-Przepraszam, ale co to jest ninjitsu? - spytała Dorcas, z którą siedziałam w ławce.
-Nieważne - skończyła nauczycielka. - To jest ktoś taki?
Pewnie zgłosi się Potter. Ha! Właśnie podniósł rękę. Pewnie chce związać przyjaciela jak mugol. Tak, miałam rację... wyciąga różdżkę, ale tylko transmutuje pergamin w bardzo długą linę. Podszedł do Blacka i związał go tak mocno, że nawet nie ma szans ruszyć palcem.
-Świetnie, dziękuję. A teraz przypatrzcie się dobrze - pstryknęła palcami. Lina pękła, a Syriusz został oswobodzony. Cała klasa, łącznie ze mną, nie mogła wyjść z podziwu. Jak ona to zrobiła? W dodatku bez różdżki! Jeśli zamierza nas tego nauczyć, podejrzewam, że nawet Huncwoci zamienią się w słuch na dzisiejszej lekcji.
-A dzisiaj, jak pewnie się spodziewacie, spróbuję nauczyć was, jak to robić - powiedziała profesor Tatsuya.
Kątem oka spojrzałam na Pottera i sp. z.o.o.** - troje z nich uniosło brwi. Peter natomiast wyciągał z torby kanapkę.
-Zostaw! - syknęła nagle nauczycielka. Spojrzałam na nią. Wpatrywała się ze złością prosto w oczy Pettigrewa, chociaż ten próbował unikać jej wzroku. No tak. Nie wolno jeść na lekcjach, a Peter przyzwyczajony do tego, że wszyscy nauczyciele, no, może oprócz McGonagall, ignorują tę zasadę, sięgnął po kanapkę.
-W każdym razie - powoli się chyba uspokajała - widzę tylko w części ma potencjał na to, aby opanować to, czego zamierzam uczyć was później, dlatego też rozdzielę was na grupy. W pierwszej będą znajdować się osoby z grupy zaawansowanej, w drugiej - ci, którzy nie potrafią zrobić tyle, co ci z pierwszej. Mamy tutaj Gryffindor i Hufflepuff, tak? - spojrzała na krawaty uczniów. - Dobrze więc, wyczytam wcześniej już przygotowaną listę grupy drugiej. Zapytacie pewnie, skąd wiem, kto ma jaki potencjał. Zobaczyłam to w was na ostatnim obiedzie - powiedziała obojętnie. Wyjęła z szuflady biurka kawałek pergaminu. Zaczęła czytać nazwiska uczniów, którzy trafią do drugiej grupy.
-Angelina Abbott, Suzanne Brown... - zaczęła. Na końcu wyczytała Victorię Powell, na co drobna dziewczyna z Hufflepuffu zaczęła cicho szlochać. Jej koleżanka z ławki podała jej chusteczkę, którą tamta przyjęła z wdzięcznością. Kiedy nauczycielka zakomunikowała nam, że to już koniec, zdziwiłam się. Po pierwsze, jestem w pierwszej grupie, po drugie, jest w niej też i Peter. Nie spodziewałam się tego.
-Zostaniecie od siebie oddzieleni na następnej lekcji - wyciągnęła z tej samej szuflady stos papieru, który położyła na biurku. Wysłała zaklęciem po jednej kartce do każdego ucznia. - To wasze nowe plany zajęć. Macie teraz o połowę mniej zajęć Obrony Przed Czarną Magią, jednak resztę czasu macie zagospodarowaną w ten sposób, że dobiorę was w pary i będziecie ćwiczyć w opuszczonych salach, po dwie na jedno pomieszczenie. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu wasz towarzysz bądź towarzyszka, bo będziecie z tą osobą ćwiczyć do końca semestru. Potem, jeśli to się okaże konieczne, jeszcze raz odbędzie się podział na dwie grupy, i jeśli partner któregoś z was przejdzie do innej, wtedy zostanie dobrany inny. Na następnej lekcji każdy pozna drugą osobę ćwiczącą z nią oraz salę mu przydzieloną. Jasne?
Wszyscy pokiwaliśmy głowami.
***
-Pary są dobrane na podstawie waszego potencjału, umiejętności. To tak: panna Abbot będzie z... - i tak wymieniała.
-A panna Evans będzie z panem Lupinem - rzekła nauczycielka. Odetchnęłam z ulgą. Całe szczęście będę z Remusem.
-Jednak ze względu na chwiejny stan zdrowia pana Lupina oraz przez to, że grupa ma nieparzystą liczbę osób, panna Evans będzie miała dwóch partnerów, z którymi będzie ćwiczyć. Drugim partnerem panny Evans będzie pan Potter - powiedziała profesorka. Kątem oka spojrzałam okularnika. Uśmiech na jego twarzy był tak wielki, że*** zrozumiałam, co oznacza uśmiechać się od ucha do ucha. Ciekawe, czy ja mam tak mało mocy, że Potter ją dopełnia, czy też tak dużo? A może jesteśmy na równi?
-A panna Evans będzie z panem Lupinem - rzekła nauczycielka. Odetchnęłam z ulgą. Całe szczęście będę z Remusem.
-Jednak ze względu na chwiejny stan zdrowia pana Lupina oraz przez to, że grupa ma nieparzystą liczbę osób, panna Evans będzie miała dwóch partnerów, z którymi będzie ćwiczyć. Drugim partnerem panny Evans będzie pan Potter - powiedziała profesorka. Kątem oka spojrzałam okularnika. Uśmiech na jego twarzy był tak wielki, że*** zrozumiałam, co oznacza uśmiechać się od ucha do ucha. Ciekawe, czy ja mam tak mało mocy, że Potter ją dopełnia, czy też tak dużo? A może jesteśmy na równi?
***
-Wingardium Leviosa?
-Protego. Czemu chciałaś użyć na mnie Wingardium Leviosa? Żeby mnie unieść? - spytał Potter rozbawiony. Niestety, to z nim mam dzisiaj ćwiczenia. Wzruszyłam ramionami.
-Chciałam walnąć tobą w sufit, a nic lepszego nie przychodziło mi do głowy.
-A, spoko - odpowiedział takim głosem małego dziecka.
-To możemy wrócić do ćwiczeń? - zirytowałam się lekko.
-Tak, oczywiście - przytaknął.
-Protego. Czemu chciałaś użyć na mnie Wingardium Leviosa? Żeby mnie unieść? - spytał Potter rozbawiony. Niestety, to z nim mam dzisiaj ćwiczenia. Wzruszyłam ramionami.
-Chciałam walnąć tobą w sufit, a nic lepszego nie przychodziło mi do głowy.
-A, spoko - odpowiedział takim głosem małego dziecka.
-To możemy wrócić do ćwiczeń? - zirytowałam się lekko.
-Tak, oczywiście - przytaknął.
***
-Dobrze. Jako, że grupa druga ma chwilowo nad wami przewagę, bo wy ćwiczyliście zaklęcia poznane już wcześniej, a oni zaczną teraz trenować nowe czary, macie też trochę więcej materiału, musicie więc wykazać, że jesteście warci pierwszej grupy i uczyć się szybciej. Tylko ostrzegam - po wykonaniu tego, przestaniecie podlegać niebu. Nie będziecie już nigdy jego mieszkańcami, niewolnikami. Nie będzie ono miało nad wami kontroli. Wasza dusza nie będzie zagubiona i nie trafi w jego zgubne objęcia, a stanie się niezależna. Podajcie mi teraz ręce. Nie, nie wszyscy naraz! Po kolei - zaczęła... wypalać nam na dłoniach pentagramy! Z tego, co widziałam, każdy był inny.
-Proszę pani, odmawiam przyjęcia tego... czegoś - rzekłam.
-Nie martw się, to nie jest znak niczego, oprócz was. Tak, was - potwierdziła, gdy spojrzałam na nią zaskoczonym wzrokiem. - To będzie wasz znak, ponieważ to właśnie wy będziecie przez swój rozpoznawani wśród tłumu innych. Każdy jest oryginalny.
Zgodziłam się w końcu. Przyłożyła mi do dłoni coś, co wyglądało jak biał lilia o pięciu płatkach z płonącymi końcówkami, otoczona błyskawicami układającymi się w koło dookoła niej. Dziwne, ale piękne. Pasuje do mnie idealnie - lilia, symbolizuje imię. Ogień, czyli temperament. Błyskawice... błyskawice to moja moc.
-Proszę pani, odmawiam przyjęcia tego... czegoś - rzekłam.
-Nie martw się, to nie jest znak niczego, oprócz was. Tak, was - potwierdziła, gdy spojrzałam na nią zaskoczonym wzrokiem. - To będzie wasz znak, ponieważ to właśnie wy będziecie przez swój rozpoznawani wśród tłumu innych. Każdy jest oryginalny.
Zgodziłam się w końcu. Przyłożyła mi do dłoni coś, co wyglądało jak biał lilia o pięciu płatkach z płonącymi końcówkami, otoczona błyskawicami układającymi się w koło dookoła niej. Dziwne, ale piękne. Pasuje do mnie idealnie - lilia, symbolizuje imię. Ogień, czyli temperament. Błyskawice... błyskawice to moja moc.
-Przepraszam, proszę pani, ale skąd wiedziała pani o... pewnej rzeczy? - zapytałam podejrzliwie.
-Jestem po prostu piekielnie dobrą nauczycielką.
-Jestem po prostu piekielnie dobrą nauczycielką.
***
Krótko, ale cokolwiek! I wprowadza też dużo nowych rzeczy! Przepraszam też, że mnie tak długo nie było. Ale cóż, Vanessa nigdy się ze mną nie zgadzała...
A, i zaje...fajnego Nowego Roku i nie skaczcie po samochodach, po schodach też nie! Po samochodach ucierpi portfel, bo schodach głowa. Więc wiecie...
***że aż odpadł mu czubek głowy! xD Ah, ta Przyczajona logika...
**Potter i sp. z.o.o. - a zawdzięczacie to temu właśnie fanfiction! Tyle, że tam jest James i sp.z.o.o., ale nic - ctrl+f, a w wyszukiwaniu wpisać ''Jamesem i sp. z.o.o.''!
i promuję moją i Magik analizatornię!
EDIT PIĘĆ.MINUT.PO.OPUBLIKOWANIU
Oj, coś się z czcionką popsuło. No cóż, nadal jest dobrze widoczna przynajmniej...
i nadal promuję analizatornię! ;D