Czytasz, czytasz, nagle to spotykasz... Co to je? A to są strony.

niedziela, 16 czerwca 2013

5. Podstęp [Prolog]

Wyszła na korytarz, kierując swe kroki do biblioteki. Jednak to, co po drodze zobaczyła, dało jej inny cel. Ledwo powstrzymała się od wybuchnięcia, postanowiła zrobić to podstępem.
  Co się takiego stało? Jedna z wielu czynników, dlaczego Em nie chce być z Jackiem - właśnie znęcał się nad jakimś pierwszoroczniakiem.
  Podeszła do niego. Położyła mu rękę na ramieniu. Gdy spojrzał na nią, uśmiechnęła się. Bardzo się zdziwił.
-Hej, Jack... Widzisz, chciałabym z tobą porozmawiać. - powiedziała zakręcając kosmyk włosów na palcu i przy okazji wyciągając mu różdżkę z ręki, czego był nieświadomy. - Chciałam Ci tylko powiedzieć, że... - tutaj nagle uśmiech stał się złośliwy. - ...gdzieś zgubiłeś swoją różdżkę. - mówiąc to, machnęła mu różdżką przed nosem. - oraz że ten pierwszoroczny chłopiec, którym się przed chwilą bawiłeś, bardzo jest Ci wdzięczny za to. - zachichotała.
On aż otworzył buzię ze zdziwienia. Ona zaś uśmiechnęła się do pierwszorocznego i pomogła mu wstać (pierwszorocznemu(leżał)). Odeszła, rzucając mu (Jackowi) spojrzenie mówiące "jeszcze-się-policzymy-nie-ujdzie-ci-to-na-sucho".

*

Rudzielec!? Rudzielec i podstęp!? Nie... coś mi się musiało przewidzieć! A jednak... Zaraz, zaraz! moja różdżka... Em mi ją zabrała! Tylko gdzie ona (Ruda) może być!? Dobra, idę jej szukać.

*

Była godzina 23:45. Nów.
Pewna zielonooka dziewczyna postanowiła, że pójdzie rozmyślać...
A, że dziewczyna ta była osobą tajemniczą, o wielu sekretach, mocach, które są tak silne, że mogłyby zabić najgorszy czarny charakter, udała się po to do...
Udała się do Zakazanego Lasu.
Znalazła swoje ulubione miejsce - przewalone drzewo, przy którym rosła wierzba, której liście zasłaniały aż do ziemi.
Usiadła na pniu. wyciągnęła swój magiczny pamiętnik, który powodował kopnięcie prądem każdej osoby, która nie jest jego właścicielką, jeśli to nie pomoże, falę prądu, aż do znikającego tekstu. Tak, był bardzo zabezpieczony, w szczególności ze względu na tajemnice, które skrywał, tajemnice jego właścicielki, tajemnice całego świata. Otworzyła go i zaczęła pisać. Prócz sekretów przelewała do niego także swoje opowiadania, wymyślone teksty piosenek, rysowała w nim... był jej największym skarbem. Był to pamiętnik, na którym wypisane były ozdobnym pismem, złotym atramentem inicjały: E. E. N. - pod nimi znajdował się napis: Życie tak proste, a tak skomplikowane... Tajemnica życia odkryta została dawno, lecz śmierć swój sekret zbyt pielęgnuje, aby jakikolwiek ludzki umysł mógł go zdobyć, jednak jest jedna osoba, jedno serce, jeden umysł, jedno ciało, którego przeznaczeniem jest wypełnienie tej jakże trudnej misji. Serce Gryffindora... Dusza Slytherina... Umysł Ravenclaw... Pracowitość Hufflepuff... - a pod tym jeszcze jedno, zagadkowe: Pamiętaj... Pamiętaj,  aby pamiętać. Pamiętać, by nie bawić się  w bohatera, bowiem tylko jeden taki na świecie, co go to zadanie z powierzchni Ziemi nie zmiecie... - wiedziało o nim tylko kilka osób na całym świecie. Nagle ta rudowłosa dziewczyna zaczęła śpiewać...
Zaczęły się schodzić różne stworzenia z lasu, lecz ona nie bała się. Wiedziała, co się dzieje, wiedziała, co robi... Ale nagle zauważyła, że... jest tu Wyżełłak (xD - dop. aut.)! Jest także nieznany jej dotąt ciemnobrązowy wilk i  jasnobrązowy zając, jednak nie zauważyła pasikonika. Podeszła do Wyżełłaka nadal śpiewając, co zapewniało jej ochronę, po czym spojrzała mu w oczy... Louis! To był Louis! Spojrzała w oczy zająca... dlaczego ten zając ma oczy jak Matt!? Potem, gdy zobaczyła oczy wilka, już była pewna... wilkiem był Jack! Oni są animagami! Oczywiście, już wcześniej się tego domyślała, ale dopiero teraz zobaczyła to na własne oczy... Aż zaniemówiła... Co oznaczało, że przestała śpiewać... Nagle wszystkie wrogie stworzenia - łącznie z Louisem - chciały się na nią rzucić, ale w porę się opamiętała i zaczęła mówić do chłopaków według wymyślanej na poczekaniu melodii.
-Spadać, chłopaki, przebywanie ze mną w tej chwili jest niebezpieczne, odciągnijcie Louisa, bo sam nie odejdzie, póki śpiewam, a jak nie śpiewam, jestem narażona na niebezpieczeństwo, i idźcie ode mnie jak najdalej - śpiewała do nich swoim czystym, pięknym głosem.
Wilk i zając pokiwały głowami. Gdy wreszcie odciągnęli na bezpieczny dystans ich kolegę (czyt. tak daleko, aż nie było mnie słychać), roześmiała się głośno. Prawda jest taka, iż ona nakłoniła wszystkie wrogie stworzenia do tego w ich podświadomości, aby zaczęły uważać ją za potencjalną ofiarę - inaczej nigdy by jej nie zaatakowały, w końcu wszyscy prócz ludzi wyczuwają aurę mocy, a ta u niej jest większa niż u każdego, kogo spotkały te kreatury - nawet samego Dumbledora. Zaczęła rysować. Narysowała wilka... sama nie wiedziała, czemu. a potem zaczęła rysować twarz... okulary... rozczochrane włosy... i nagle zdała sobie sprawę z tego, kogo rysuje. Przecież ona rysuje Jacka... Natychmiast zamazała dzieło (Muahahahaha... Chyba jednak się troszkę przeceniam z tym dziełem... pomyślała wtedy Ruda - dop. aut. xD). Była zła, że ktokolwiek usłyszał to, jak śpiewa... Była zła, że Louis usłyszał jej śpiew, że jak wszystkie zwierzęta lub pół-zwierzęta przyszedł do niej, a za nim chłopcy... Była zła, że usłyszeli to akurat oni... Była po prostu zła. Znowu zaczęła śpiewać, a kolejne stwory zaczęły do niej podchodzić i kłaść się przy niej, słuchając jej kojącego głosu.
*
Ta piękna dziewczyna znowu go zaskoczyła. Już był pewien, że to Ona.
Że to ta jedyna.

*
Pamiętaj... Pamiętaj, aby pamiętać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz