Czytasz, czytasz, nagle to spotykasz... Co to je? A to są strony.

piątek, 21 czerwca 2013

7. Urodziny panny Rudej, która nie lubi imprez, więc takowej nie miała.

Postanowiłam zmienić narrację na pierwszoosobową, ale czasami może być trzecio. Ważne, co mam na myśli, a wy dzięki mnie wy także macie teraz o wiele więcej myślenia :P I zapraszam do komentowania, jak najbardziej krytykowania, czytania ;p i do polecania mojego bloga, oczywiście :3 A teraz kolejna część mojego kochanego koszmarku ^.^

~^~^~^~^~^~

-Ruda! Ruda...
-Em! Wstawaj!
W odpowiedzi przewróciłam się na bok.
-Prezenty!
Usiadłam niechętnie, ale zobaczywszy stertę upominków przy łóżku, uśmiechnęłam się już rozbudzona.
-Wszystkiego naj, rudzielcu! - wykrzyknęły moje przyjaciółki.
-Dzięki, dziewczyny...
-Dobra, bierzemy się za prezenty! - pisnęła Al.
Odpakowałam pierwszy prezent, jaki wpadł mi w dłonie. Był od rodziców. Znajdowała się w nim paczka jej ulubionych, mugolskich słodyczy, które udało im się kupić oraz złoty pierścionek ze szklanym "bąblem"... który otaczał malutkie płomyki. Przedstawicielki płci pięknej aż westchnęły z zachwytu. Od razu założyłam go na palec. Sięgnęłam po drugi. Gdy byłam w środku rozwalania pudełka chroniącego rzeczy znajdujące się w środku, dziewczyny zostawiły mnie samą na rzecz śniadania, na które nie poszłam. W środku był prezent od Eleanore - "Jak pokochać Quidditcha - książka dla sceptyków" (cała Elea, pomyślałam) i bransoletkę z jasnozielonych kryształków z magicznymi iskierkami w środku, dzięki którym błyszczały. W podarunku od Lis dostałam lusterko ze złotą ramką, na której gdzieniegdzie znajdowały się małe, pomalowane na krwistoczerwony kolor metalowe różyczki, wtopione w złoto. Na górze znajdowało się mini-godło Gryffindoru. Do tego dochodził naszyjnik, taki sam jak bransoletka od Czarnej (Chyba się zmówiły! - już myślę o spisku...) Dostałam też od niej książkę pt. "666 sposobów na usunięcie natręta". (Ona to wiedziała, co mi dać - myśl Rudej). Od Alice dostałam całą masę kosmetyków (Ach, ta Al... - wypowiedział głos w mej głowie) i buty z takimi samymi kryształkami jak naszyjnik od Lisy, pasujące do całej tej biżuterii (!!!, znowu moje domysły).
Kolejny prezent był od Austy'ego, czyli jak zwykle góra słodyczy, następny od Lou - dał mi książkę "100 sposobów na udobruchanie kota" (xd - dop. aut), potem prezent od Ellie - mała, srebrna magiczna szkatułka, w której znajdowała się karteczka.


"Wszystkiego naj, siostrzyczko.Ta szkatułka jest niezwykła,
ale jej tajemnicę odkryjesz sama,
w odpowiednim czasie.
                                    Ellie."
Troszkę się zdziwiłam, ale postanowiłam dalej przeszukiwać prezenty.
Otworzyłam kolejną paczuszkę, tą od Matta. Zobaczyłam tam złote pióro. A więc zostały już tylko dwa... Stop. Dwa? Przecież został już tylko Jack... Otworzyłam jeden, w którym na jakiejś rzeczy znajdowała się króciutka wiadomość.

"Od Avril."
Uśmiechnęłam się. No, tego się nie spodziewała. Odłożyłam na bok karteczkę i spojrzałam na zawartość prezentu. Była to lilia, taka, którą da się włożyć za ucho. Miała zółte płatki z zielonymi już końcami. Była widocznie zaczarowana tak, aby nie więdła. Skąd ona znała takie czary, skoro jest dopiero na pierwszym roku?*
No cóż, teraz został tylko ten od Jacka. Gdy go otworzyłam, pomyślałam, że chyba wszyscy moi przyjaciele uknuli jakiś plan przeciw niej.
W środku bowiem była przepiękna, zielona suknia, do której pasowała cała biżuteria i buty, które także dostała, a nawet lilia od Avril. Nie mogąc się powstrzymać, przyłożyłam ją do siebie przed lustrem. Jednak gdy chciałam już wyrzucić wszystkie opakowania po upominkach, zauważyłam, że w prezencie od Jacka zostało coś jeszcze.
Okazało się, że był to latający we wszystkie strony w przezroczystym pudełeczku złoty znicz.
Była też kartka... co oni mają z tymi kartkami w prezentach!?

"Jutro bal halloweenowy, więc może poszłabyś na niego ze mną?
                                                                                                   Jack"
Zaśmiałam się pod nosem. Sukienka musiała być droga, więc z nim pójdzie... Obietnica spełniona zostanie - pójdę z nim tam. Jednak niczego dalszego nie mówiłam, więc mogę sobie od razu sobie iść - ja miałam tylko z nim pójść. Nikt nie wymagał nic więcej...

***

* - Avril, jak możecie się dowiedzieć z notki pt. "Mecz Gryffindor - Ravenclaw", jest w drużynie gryfonów na stanowisku pałkarza, a jest na pierwszym roku. (TERAZ SPOJLER) Jak wiadomo z którejś tam części HP, Harry także dostał się do drużyny jako szukający na pierwszym roku - gdy pierwszy raz wsiadł na miotłę, a nauczycielka się oddaliła po coś tam, Potter pokłócił się o coś tam z Malfoyem i złapał jakąś tam kulę. McGonagall jednak zauważyła go, i na pierwszym roku przepuściła do drużyny. Także i u 11-letniej Avril wykryto szybko talent, więc została pałkarką. Takie wytłumaczenie poprzedniej notki ;)