Czytasz, czytasz, nagle to spotykasz... Co to je? A to są strony.

piątek, 2 sierpnia 2013

13. Pierwsza podróż pociągiem Express Londyn-Hogsmeade.

...i znalazłam się na peronie dziewięć i trzy czwarte. Po chwili zobaczyłam też na nim Dorcas. Zaczęłyśmy z sobą rozmawiać - i od razu się polubiłyśmy. Po chwili znalazłyśmy się w pociągu, jednak większość przedziałów była już zajęta. Był jeden prawie wolny - znajdowała się w nim jedna dziewczyna o blond włosach oraz ciemnobrązowych oczach, która właśnie czytała jakąś książkę.
-Cześć... można się dosiąść? - spytałam.
Spojrzała na nas znad książki i przytaknęła.
-A tak w ogóle, nazywam się Lily Evans - przedstawiłam się jej.
-Ann Green. - uśmiechnęła się do mnie.
-A ja to Dorcas Meadowes. - Dorcas także odsłoniła swoją tożsamość.
Po paru minutach weszła do naszego przedziału pewna dziewczyna o ciemnoczekoladowych włosach i piwnych oczach.
-Hej, mogę się przysiąść? - zapytała.
-Oczywiście - powiedziałyśmy zgodnie.
-Dzięki. Nazywam się Rose Collins.
Rozmawiałyśmy wszystkie przez jakieś 20 minut, jednak przerwał nam dźwięk otwieranego z hukiem przedziału.
-Cześć, dziewczęta, można? - spytał brunet o stalowoniebieskich oczach i nie czekając na odpowiedź usiadł na wolnym miejscu obok Dori.
Było z nimi jeszcze troje chłopaków, w tym poznany przeze mnie na Pokątnej James, który usiadł obok mnie.
-A my się już znamy, prawda? - uśmiechnął się do mnie.
Był także jeden o ciemnoblond włosach oraz miodowych oczach i jeden gruby blondyn, który wyglądał na trochę przestraszonego.
Wszyscy się przedstawili - okazało się, że brunet który jako pierwszy wtargnął do naszego przedziału to Syriusz Black, ciemny blondyn to Remus Lupin a ten gruby chłopiec to Peter Pettigrew.
Po niedługim czasie jednak przekonałam się, iż nie bardzo odpowiada mi ich towarzystwo, a zwłaszcza Jamesa. Okazał się być trochę zbyt pewnym siebie egoistom, który ciągle popisywał się łapaniem jakiejś małej, złotej, latającej piłeczki.
Około pół godziny przed końcem podróży zaczęłyśmy przeganiać chłopaków z naszego przedziału, ponieważ musiałyśmy się przebrać. Udało się to nam dopiero po dziesięciu minutach. Gdy się już przebrałyśmy, nie wpuściłyśmy chłopców do przedziału - sami się ponownie wprosili. Z ulgą powitałam koniec podróży.

2 komentarze:

  1. ,,nie wpuściłyśmy chłopaków do przedziału-sami się wprosili'' Wow, to jest genialne! Kurde, wiedziałaś, że dostaniesz dedykację odemnie, nie?!

    OdpowiedzUsuń