Czytasz, czytasz, nagle to spotykasz... Co to je? A to są strony.

czwartek, 13 czerwca 2013

4. Hogsmeade cz.1 [Prolog]


~^~^~^~^~^~

Nareszcie nadszedł dzień wyjścia do Hogsmeade. Jack był szczególnie podekscytowany - w końcu pierwszy raz będzie z Em. Może i idą całą ósemką, ale on będzie się starał zostać z nią sam na sam, w czym będzie mu pomagać reszta chłopaków. Może nawet coś z tego wyjdzie?
Tymczasem dziewczyny (żadna nie miała partnera, dlatego też wszystkie zgodziły się na wspólny wypad) były w średnich humorach. Em domyślała się, że Jack będzie ją odciągał od reszty towarzystwa. Lisa bała się, ponieważ będzie z nimi Louis, Alice nic sobie nie robiła z wypadu, a Elea troszeczkę stresowała się przed pierwszym w tym roku szkolnym meczem quidditcha, który miał się odbyć już za dwa tygodnie. Nie stroiły się, no, może Lisa założyła spódnicę, co nie jest zbytnio w jej zwyczaju. Ponieważ do wyjścia czasu było jeszcze dużo, zaczęły pogawędkę.
-Hej, słyszałyście o tym, co zrobili Psotnicy jakiejś Puchonce? - zapytała Eleanore.
-No cóż, ja to słyszałam, ale widzieć też mi się udało - uśmiechnęła się Ruda.
-Taak!? I co? I co? Naprawdę oblali ją miodem?
-Nie... dżemem! - odpowiedziała im. - i wysypali na nią piórka... i wylali trochę atramentu na ubranie...
Dziewczyny wyobraziły ją sobie i wybuchły śmiechem.

***
Gdy nadeszła 15, zamiast ustawić się w kolejce i być sprawdzani przez woźnego, chłopcy zaciągnęli dziewczyny do jednego z tajnych przejść do Hogsmeade. Skierowali swe kroki do Trzech Mioteł.
Jack, Matt i Elea zaczęli rozmawiać o quidditchu, Em, Lis i Al plotkować a Louis i Austy, na prośbę Jacka, przysłuchiwać się im. Gdy wyszli z misją kupienia pamiątek i (w przypadku chłopców) materiałów na nowe psoty, Jack zaczął myśleć(!!!), jak uzyskać chwilę samotności z rudzielcem.
Nie... nie... nie... obrazi się... wybuchnie gniewem... tu znowu strzeli focha... zbyt głupie - to na 100% się nie uda... hmm... dobra, mogę spróbować tego.-Emer...
-Co? - przerwała mu.
Podszedł do niej (wcześniej stały pomiędzy nimi Lis i Czarna) i szepnął:
-Chcę Ci coś pokazać.
Dziewczyna zmrużyła swoje mocno zielone oczy i kiwnęła głową patrząc na niego czujnie.

***

Złapał ją za nadgarstek i pociągnął za sobą, puszczając oczko do Matta.
Poprowadził ją na skraj Hogsmeade, a tam dalej, w umiejscowiony tam las.
Gdy doszli na miejsce, aż westchnęła z zachwytu.
Była to bardzo mała polanka, w większości zakryta koronami drzew. Światło przechodziło przez szczeliny pomiędzy liśćmi. trawa nie była wysoka, ale też nie niska. Co kilkanaście centymetrów rosła jakaś stokrotka lub inny mały kwiatek. Wszystko otaczały drzewa. Takie polanki zapewne nie były czymś rzadkim, ale zachwycały swym widokiem.
-Jak tu pięknie... - szepnęła.
Jack uśmiechnął się szerzej.
-Wiem. Właśnie dlatego Cię tu zaprowadziłem. - spojrzał na nią. - zaprowadziłem Cię w miejsce, które jest chociaż trochę tak ładne, jak ty.
Ona także się uśmiechnęła.
- Panie Preck, za dobrany komplement 5 punktów dla Gryffindoru. - powiedziała naśladując głos jednej z nauczycielek.
Zaśmiali się. Ruda zdziwiła się, że można z nim choć trochę normalnie rozmawiać... mimo, iż i tak próbował jakoś ją poderwać.
Zaczął bawić się kosmykiem jej ognistych włosów.
-Hmmm... O czym myślisz?
-Louis tak się patrzył na Lis... myślę, że coś do niej czuje.
-Bo czuje! Podkochuje się w niej już od jakiegoś czasu...
-No, widzisz, w takim razie jest to uczucie odwzajemnione. - wyszczerzyła się jeszcze bardziej.


***

EDIT [10.09.2013]:
Dalsze notki, chodzi mi oczywiście o notki od jakoś tak dziesiątego rozdziału, będą lepszej jakości.
Jeśli jesteście nowi, nie zrażajcie się, proszę.
Em Lily.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz