Czytasz, czytasz, nagle to spotykasz... Co to je? A to są strony.

piątek, 7 czerwca 2013

2. Rozpoczynamy nowy rok! [Prolog]

p. Vanessa zakupiła nową łyżkę... już się boję...

~^~^~^~^~^~

Weszliśmy w ósemkę do pociągu i zaczęliśmy szukać przedziału.
-Może tu? - spytała Alice.
Chłopcy wymienili rozbawione spojrzenia.
- O co wam chodzi? - spytałam w tym samym momencie, co Lisa.
- Nic, nic... Tylko to ulubiony przedział Ślizgonów. My jesteśmy za, ale  jeśli wy chcecie ich wkurzyć, to spo...
- Szukamy dalej! - wykrzyknęłyśmy chórem wszystkie cztery, przerywając przy okazji Jackowi.
- No ok, ok... czyli kontynuujemy poszukiwania, jak to nasze drogie królowe rozkazały - zaśmiał się Matt.

***
Znaleźliśmy jakiś pusty przedział i wpakowaliśmy się do niego. Zaczęliśmy opowiadać sobie, jak spędziliśmy wakacje.
  Lisa była nad morzem. Opowiadała nam, jak to tam było cudownie (i pokazała swoje oparzenia od słońca). Elea, jak to Elea, pojechała w góry. Znowu. Dała nam do przejrzenia pocztówki z... jedenastu miejscowości. Oczywiście, były piękne. Matt, Lou i Austy ponoć nudzili się w domu, a Alice była w Paryżu... u swojej dosyć odległej rodziny, z którą jednak utrzymują kontakty - rodem Foix. Trochę opiekowała się rocznym Lenem, trochę zwiedzała wielką posiadłość, w której przyszło jej mieszkać w te wakacje, trochę porównywała swoje kosmetyki z kosmetykami Marietty - dziewczyny w jej wieku, pochodzącej z tej rodziny, trochę rozmawiała z przed chwilą wymienioną, a trochę się nudziła.
Jack był cały czas we mnie wpatrzony... nawet nie wiecie, jak to irytuje! Mimo jego nachalnego wzroku, szybko odpłynęłam w krainę snów. Kiedy zbliżał się koniec podróży, reszta dziewczyn wyprosiła chłopaków po czym zaczęły mnie budzić, a muszę wam powiedzieć, że mnie wybudzić jest niezwykle trudno, jeśli nie jesteś się słońcem.
- Em! Em! Obudź się, śpiochu!
Wykorzystały już większość patentów na obudzenie mej osoby, które - mimo starań - nic nie dały, tak więc postanowiły uczepić się ostatniej, ostatecznej deski ratunku.
-Aaa! Em! Em! Jack chce cię pocałować!
Zerwałam się, ze złością i nienawiścią wymierzając policzek powietrzu.
-Ty gumoch... Oh! Dziewczyny... Więcej tego nie róbcie, proszę! No, chyba, że ta okropna groźba się urzeczywistni.
Dziewczyny zachichotały.
-Dobra, gdzie chłopaki? - spytałam rozglądając się po przedziale.
-Wyprosiłyśmy ich jakoś tak z pięć minut temu. Aktualnie powinnyśmy się przebierać, a pociąg dojedzie do Hogsmeade za jakieś... 15 minut.
Szybko się przebrałyśmy i wyciągnęłyśmy kufry.
***

Gdy wysiadłyśmy, szybko zostałyśmy dostrzeżone przez czwórkę, a raczej trójkę chłopaków - Austy właśnie zajadał się pączkiem*. Podeszli do nas i w ósemkę usiedliśmy w jednym powozie. Gdy testrale wylądowały już (Em je widzi - ma przecież kota, który przynosi jej czasami martwe, a czasem pół-żywe małe zwierzątka, wyziewające ducha przy niej...), wyszliśmy i z uśmiechami skierowaliśmy się do zamku, na ucztę powitalną. Gdy wszyscy zasiedli do stołów przynależnych im domów, weszli nowi uczniowie, przemoczeni i odrobinę przestraszeni. Gdy Tiara odśpiewała już swoją piosenkę, rozpoczęła się Ceremonia Przydziału.
-Felicjan Lizzyl.
-Slytherin!
-Avril Seler.
-GRYFFINDOR!!!
Wszyscy wstaliśmy i zaczęliśmy klaskać. Avril chciała zająć miejsce obok innych dziewcząt, ale tamte... wyśmiały ją i powiedziały, aby usiadła sobie... tu nie usłyszałam. Avril zaczęła płakać, a ja... podeszłam do niej i powiedziałam, aby usiadła obok mnie. Ona uśmiechnęła się przez łzy i poszła ze mną.
-Widzisz, Avril, ja jestem Em, tu, po drugiej stronie, obok mnie, siedzi Lisa, Obok Lisy Alice, obok której siedzi Eleanore. Naprzeciwko mnie siedzi Jack, obok którego jest Matt, przy którym siedzi Louis, obok którego siedzi Austy.
Rozmawialiśmy z dziewczyną. okazało się, iż była bardzo sympatyczna.
Nagle wstał Dumbledore. Uciszył wszystkich ręką uniesioną w górę.
-Witajcie, nowi uczniowie, i witajcie starzy znajomi! - zaczął. - Jak co roku powtarzam, wchodzenie do Zakazanego Lasu jest zabronione, nie drażnić ośmiornicy, i obie te rzeczy nie mówię tylko do pierwszorocznych - tu spojrzał w stronę Psotników - a lista nowych zakazanych przedmiotów, które wprowadził pan Filch, wisi na drzwiach od gabinetu woźnego. Ale, nie będę Was tu więcej zagadywał. Wcinajcie!
Na stołach pojawiły się potrawy. Większość pierwszorocznych zrobiła wielkie oczy, na całej reszcie nie zrobiło to wrażenia - jeśli byli na pierwszym roku nauki, to zostali uświadomieni np. przez rodzinę, a jeśli to ich następne lata w Hogwarcie, to byli już przyzwyczajeni.
  Znowu zaczęłam rozmawiać z wszystkimi, nakładając sobie jedzenia. Potem wszyscy zajęli się swoimi talerzami. Po uczcie, razem z prefektami, odprowadziłyśmy Avril o aż pod dormitorium, w drodze do którego wszystkie inne pierwszoroczne Gryfonki - i nie tylko Gryfonki - patrzyły na nią z zazdrością. Gdy wróciłyśmy do naszego dormitorium, rzuciłyśmy się na łóżka.
-Nareszcie w domu... - powiedziała Alice.
-Widziałyście nasz plan? - spytała Elea. - okropny!
- A słyszałyście o tym, jak ta bramkarka Ślizgonów...
***

* - jak ktoś jest szczególnie dociekliwy, to jadł on pączka z lukrem pistacjowym posypanego truskawkową posypką i czekoladowym nadzieniem ;D
Lajf is brutal, więcej weny nie ma ;)

EDIT 10.09.2013:
Dalsze notki, chodzi mi oczywiście o notki od jakoś tak dziesiątego rozdziału, będą lepszej jakości.
Jeśli jesteście nowi, nie zrażajcie się, proszę.
Em Lily.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz