-Matt, czemu pukasz do własneg... - W tym momencie weszłam. - Em!?
Nic nie powiedziałam, tylko podeszłam i przytuliłam go po przyjacielsku.
-Przepraszam... - szepnęłam. I wyszłam.
***
Biegłam przez błonia. Zaczęłam walczyć ze sługami Cienia... Tak, Cienia. Otoczyłam kilku kopuł prądu i zaczęłam ją szybko zmniejszać, dzięki czemu kolejni padali martwi. Na pole bitwy nagle jednak wyszedł sam Cień...
...I zaczął podchodzić do mnie. Nauczyciele i aurorzy atakowali go, jednak nic to nie dawało. Ja jednak wiedziałam, co robić. Wysunęłam rękę do przodu... A on zaczął tracić siły, a ja zyskiwać. Wysysałam jego moc. Kiedy był już okropnie słaby, wysłałam w niego błyskwicę... a z niego został tylko proch. Problem w tym, że...
...I zaczął podchodzić do mnie. Nauczyciele i aurorzy atakowali go, jednak nic to nie dawało. Ja jednak wiedziałam, co robić. Wysunęłam rękę do przodu... A on zaczął tracić siły, a ja zyskiwać. Wysysałam jego moc. Kiedy był już okropnie słaby, wysłałam w niego błyskwicę... a z niego został tylko proch. Problem w tym, że...
***
Elea widziała, jak jej przyjaciółka upada. Podbiegła do niej.
-Nie... Nie... Nie!
Patrzyła w martwe, zielone oczy. Na jej twarzy gościł jakby lekki uśmieszek... Wiedziała, że umrze. Poświęciła się, by ratować nas wszystkich...
-Nie... Nie... Nie!
Patrzyła w martwe, zielone oczy. Na jej twarzy gościł jakby lekki uśmieszek... Wiedziała, że umrze. Poświęciła się, by ratować nas wszystkich...
***
Wiedziałam, że błyskawica zabierze życie nie tylko mojemu przeciwnikowi, ale też mi.
Umarłam szczęśliwa. Bo ocaliłam ich.
Jednak moja dusza... zaczęła się unosić w górę. Czułam to, wiedziałam to... Jednak zamknęłam wtedy oczy. Gdy je otworzyłam, zobaczyłam, iż jestem w jakimś szpitalu.
-Gratulacje! Dziewczynka! - usłyszałam.
Spojrzałam na swoje ręce... właściwie, to rączki - były malutkie! Czyli reinkarnacja. Gdy obca kobieta dała mnie na ręce zapewne mojej mamie, uświadomiłam coś sobie. Moce zostały. Potem moja pamięć i wiedza uległy zniszczeniu...
-Nazwę ją Lily.
Umarłam szczęśliwa. Bo ocaliłam ich.
Jednak moja dusza... zaczęła się unosić w górę. Czułam to, wiedziałam to... Jednak zamknęłam wtedy oczy. Gdy je otworzyłam, zobaczyłam, iż jestem w jakimś szpitalu.
-Gratulacje! Dziewczynka! - usłyszałam.
Spojrzałam na swoje ręce... właściwie, to rączki - były malutkie! Czyli reinkarnacja. Gdy obca kobieta dała mnie na ręce zapewne mojej mamie, uświadomiłam coś sobie. Moce zostały. Potem moja pamięć i wiedza uległy zniszczeniu...
-Nazwę ją Lily.
No ogólnie daję Ci 6+, ale mam pewne zastrzeżenia... za mały opis akcji!!! no i jeden maluteńki błędzik ortograficzny... Po za tym super. I poproś żeby inni też pisali komenty bo czuję się osamotniona...:'( XD
OdpowiedzUsuń