Czytasz, czytasz, nagle to spotykasz... Co to je? A to są strony.

sobota, 28 września 2013

25. Bliźniaczki Foix

  Jak ja mogłam zapomnieć o swoich urodzinach!? Eh, nie ma to jak nauka. W każdym razie, impreza była wspaniała. Tańczyłam ze wszystkimi, nawet z Potterem, co było naprawdę niezwykłe samo w sobie. Mimo wszystko, bawiłam się przy tym wyśmienicie, bo może i jest zadufanym w sobie, nadętym gumochłonem, ale tańczy niczego sobie.
Na imprezie był też alkohol, tak więc wszyscy obecni (oprócz mnie - nawet Ann i Remus się napili!) byli bardzo wdzięczni osobie, która wysadziła stół, bo nie dość, że tego dnia mieli wolne, to jeszcze drugiego będą mogli odpocząć po nieprzespanej nocy, pełnej wrażeń i (niestety) procentów.

۞

Piątek, 10 listopada.
  Już za trzy dni wyjeżdża Mary... Dlaczego musiałyśmy tak brutalnie stracić przyjaciółkę? Znaczy się, oczywiście, będziemy do siebie pisać... Ale to już nie to samo.
Tego dnia jednak nie było mi dane spędzić całej doby z panną Cook.
Gdy szłam samotnie korytarzem w stronę biblioteki, w której siedziała reszta dziewczyn, ktoś nagle zatkał mi usta dłonią i zaczął gdzieś ciągnąć. Oczywiście, szarpałam się niemiłosiernie.
Dociągnął mnie do jakiejś opuszczonej klasy i puścił.
-Potter!? - wściekłam się. - o co ci (przekleństwo) chodzi!?
-Chciałem się tylko spytać... - zaczął z chytrym uśmieszkiem. - ...czy umówisz się ze mną, Evans?
-Możesz sobie co najwyżej pomarzyć, kretynie!
-No, właśnie sobie marzę...
-Eh, nie chce mi się z tobą użerać. Spadaj, Potter...
Po czym wyszłam z pomieszczenia. Co za idiota!
Jednak ten głupek za mną poszedł...
-Evans, umów się ze mną. Evans, umów się ze mną. Evans, umów się ze mną. Evans, umów się ze mną. Evans, umów się ze mną. Evans, umów się ze mną. Evans, umów się ze mną. Evans, umów się ze mną. Evans, umów się ze mną. Liluś, umów się ze mną...
-Nie, nie nie i NIE! I nie mów do mnie Liluś! - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do swoich przyjaciółek. Na szczęście, ten debil nie próbował już mnie zatrzymać.

Poniedziałek, 13 listopada.

Pożegnałyśmy się wylewnie z Mary. Obiecałyśmy pisać do siebie listy, być w ciągłym kontakcie... mimo wszystko będziemy strasznie tęsknić. W końcu tak się zżyłyśmy przez te trzy lata!
Odlatywała powozem do Hogsmeade, skąd miała wyruszyć do Paryża. Już prawdopodobnie nigdy nie miałyśmy się zobaczyć...

۞

Uśmiechnęła się. To już dziś! Dziś wylatuje ze swoją ukochaną siostrą bliźniaczką do nowej szkoły, w Anglii... do Hogwartu. Była szczęśliwa. Mają nową szansę.

Wtorek, 14 listopada.

-Drodzy uczniowie, ponieważ do naszej szkoły przyjechały dwie nowe uczennice, dlatego też musimy dokonać przydziału. - powiedziała McGonagall do siedzących przy stołach osób. - Teraz wyczytam wasze nazwisko i imię, a gdy to zrobię, to wyczytana będzie musiała podejść do stołka, na którym siedzi tiara, założyć ją i usiąść. Ona Was przydzieli do odpowiedniego domu. - zwróciła się do dwóch wyglądających na sympatyczne blondynek.
-Foix, Angela.
Ta z jednym brązowym, a drugim miodowozłotym okiem założyła nakrycie, które nie zaśpiewało swojej piosenki - nie ułożyło jej jeszcze, bo w końcu zawsze miała na to cały rok, a do dziś tylko troszkę ponad dwa miesiące...
No, no, no. Odważna, śmiała. Bystra, ale do Ravenclawu się nie nadajesz... nie, nie Hufflepuff... Slytherin w ogóle by Ci nie pasował. Zostaje nam tylko...-Gryffindor! - wykrzyknęła. Stół Gryffindoru zatrząsł się od oklasków.
-Foix, Aurora.
Hufflepuff? Jesteś uczciwa, pracowita... jesteś, ale nie pasujesz mi tu. Slytherin odpada, tak samo jak siostra - bystra jesteś, ale do Ravenclawu się nie nadajesz... Jesteś mniej śmiała niż Twoja bliźniaczka, ale i tak odważna, więc...
-
Gryffindor! - ryknęła tiara, a Gryfoni znowu zaczęli klaskać.
McGonagall, nie wiem dlaczego, ale skierowała kroki w naszą stronę.
-Panno Collins, Evans, Green, Meadowes. Nowe dziewczęta zamieszkają z Wami. - po czym poszła do stołu nauczycielskiego.
-Hej, jestem Angela, a to moja siostra bliźniaczka, Aurora. - Zaczęła mówić pierwsza, która poszła do przydziału.
-Ja jestem Lily, a to moje przyjaciółki: Dorcas, Rose i Ann. - uśmiechnęłam się do nich.
-Możemy się przysiąść? - zapytała druga z sióstr.
-Oczywiście! - powiedziałyśmy chórem.

۞۞۞

-To gdzie mamy spać? - spytała Angie*.
-Tu - wskazałam obojętnie niegdysiejsze posłanie Cheyenne - i tu... - powiedziałam z ledwo dostrzegalnym bólem na myśl o Mary, jednak bliźniaczki i przyjaciółki go zauważyły.
-To może ja tu - powiedziała odważniejsza panna Foix, wskazując niepewnie łóżko, kiedyś należące do dziewczyny o imieniu Maryanne.
-Ok, to ja tu. - Aurora skierowała się w stronę łoża naszej byłej współlokatorki, na którą prawie w ogóle nie zwracałyśmy uwagi - stało obok tego jej siostry.
Zaczęły wypakowywać ciuchy.
-Skąd jesteście? - spytałam je, szukając tematu do rozmowy.
-Z Francji - powiedziała jedna - dokładniej to z Paryża.
-Naprawdę? - nie kryłam zdziwienia. - mówicie idealnie po angielsku, a waszego akcentu w ogóle nie słychać...
-Dzięki - zaśmiała się druga. - Miło słyszeć.
Ale po tym nastała cisza, która była nie do zniesienia.
Ale cóż poradzić, w końcu wszystkie moje przyjaciółki - łącznie ze mną - wolałyby, aby na ich miejscu stała teraz Mary.

۞۞۞

 Wszyscy czterej siedzieli w pokoiku pod płytą. Planowali następny kawał, oczywiście.
Remus rozejrzał się po pokoju. Niby znali jego każdy kąt, jednak po chwili przyglądania się pomieszczeniu zauważył...

۞۞۞

MUAHAHAHAHA! Ahh, czyż wszyscy nie uwielbiają podobnych temu wyżej zakończeń? :P
* - już dałam im zdrobnienia, heh :D Angie(/Angeluś xD) - zdrobnienie od imienia Angela. Aury/Auroruś(xD) będzie od Aurora.
Yeah, wracamy do starych dobrych gwiazdek? ;D
I poprawiam, "Gdy Ci smutno, gdy Ci źle - włącz blogaska - uśmiej się!" :)
Medżig miała rację ._.

4 komentarze:

  1. A czy ja kiedyś racji nie miałam? No dobra, nie miałam tam kiedyś xD Nie wiem co będziesz musiała zrobić żebym polubiła bliźniaczki. I niech któraś tylko zbliży się do Pottera to.... On NALEŻY do Lily! Wiem, że go nie lubię, ale on jest jej. I to dosłownie xd Super rozdział. I nawet ci powiem, że wiem, że ten tekst to River o latarniach gadała. Podczas pierwszego spotkania z Johnem. Cudowna gra ;_; Przy tej ostatniej piosence jak Eva "usunęła" River, to po prostu beczałam jak małe dziecko ;_;
    Pozdro ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. 1. Ooo, dzięki za pomysł z Potterem :P
    2. Dzięki ^^ Też tak uważam ;p
    3. Przecudowna, przewspaniała, przewzruszająca i przewszystkocodobre gra! ^^ Też wtedy ryczałam na cały regulator ,_, Ale potem wrzasnęłam "YAY!!!", bo River... haha, ktoś nie grał to nie spojleruję ^^
    Poszdro ^^(muahahahaha! to będzie moje od teraz :D)
    Kurisotairu-me ^^
    PS. Czy wspominałam, że ^^ znaczy lecącego sobie w przestworzach ptaszka? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet nie wiem co napisać. albo stój, wiem!!!
    1.Przepraszam za brak notek u mnie
    2.przepraszam za brak komentarzy na twoim blogu.
    3.Przepraszam za mój głupi telefon, który nie pozwala mi dodać komentów.
    4.Dziękuję za nową notke u Ciebie
    5.Dzięki za ,,kopa'', który wziął mnie do roboty
    to by było chyba na tyle, ale nic na pewno! jak sobie przypomnę, to dopiszę.
    Bye, BlackAngelShadow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay! BASowa gitara ŻYJE!!! Nie wiedziałam ;o
      1. Dobra, wybaczam
      2. Nic nie szkodzi
      3. Nie Twoja wina!
      4. Nmzc ^^
      5. Nmzc ^^
      Ja :P

      Usuń