-Liluś?
Zareagowałam tak, jakby nic nie mówił, czym chciałam dać mu do zrozumienia, że nie ma prawa mnie tak nazywać. Co za gumochłon... Chyba nic sobie z tego nie zrobił!
-Skoro mamy ten dzień dobroci, czy coś takiego, to poszłabyś ze mną na błonia? - zrobił "słodkie oczka" jak jakiś kretyn.
-No dobra, ale wiedz, że nie nazywam się ,,Liluś'', tylko L-I-L-Y! No, chyba, że nie możesz spamiętać imion wszystkich dziewczyn, które się tobie po prostu oparły, to rozumiem. A pójdę z tobą tylko po koleżeńsku.
-Okay.
۞۞۞
Filch z jego kotką pilnował, czy uczniowie nie zbroją czegoś na balu, tak więc najtrudniejszym etapem do przejścia były drzwi. Jedak gdy woźny zaczął mówić do pani Norris, już wiedzieliśmy, że możemy przejść - to zwierze było dla niego najważniejsze, i teraz zwracał uwagę tylko na nie.
Po przechadzce po korytarzach Hogwartu stanęliśmy przed wielkimi, dębowymi wrotami. Potter pchnął je lekko. Zaskrzypiały, po czym...
Ściągnęłam kapelusz. Moje stopy w butach na obcasie stanęły na miękkiej trawie. Nogi mnie już od nich bolały, więc je zdjęłam. Na niebie, choć początkowo w WS tego nie zauważyłam, migało do nas miliony gwiazd. Choć była zima i mróz nas już dopadł, to jednak śnieg jeszcze nie raczył nam pokazać swojego oblicza.
Ruszyliśmy w milczeniu w stronę jeziora. Gdy usiedliśmy na wielkiej kłodzie, która osadzona była tuż przy wodzie, rozczochraniec odezwał się.
-Liluś, kocham cię.
-Eh... James - zdecydowałam się zignorować słowo ,,Liluś'' i być dla chłopaka łagodniejsza niż zwykle.- proszę... znajdź sobie kogoś, kto będzie odwzajemniał twoje uczucia. Nie jesteśmy siebie warci i...
-Wiem, że jesteś o wiele więcej warta ode mnie... - zaczął.
-Nie, nie to miałam na myśli! Chodziło mi o to, że w żaden sposób do siebie nie pasujemy - przerwałam mu.
-Wiesz... przeciwieństwa się przyciągają - uśmiechnął się tak... tak... huncwocko. Nie rozumiem tych uśmiechów i... nie lubię.
-Ale to jest wyjątek, rozumiesz? - troszeczkę się wkurzyłam.
-A ja mam przeczucie, że to wcale nie jest wyjątek...
-Ale jest - złość powoli zaczęła napływać do mojego tak mało odpornego na nią serduszka. - Więc grzecznie proszę, Potter, zostaw mnie w spokoju, bo dalej już nie będzie tak grzecznie. Zresztą, miłość w wieku trzynastu lat nie istnieje...
-Czternastu - poprawił ją chłopak. - Skończyłem w czerwcu. Nie pamiętasz?
-No tak, w końcu z dziewczynami musiałyśmy was odprowadzać do SS, bo skończyły nam się zapasy, tak nawiasem mówiąc przeze mnie robionego eliksiru wytrzeźwiającego. Żeby to już w tym wieku...
-To byłyście wy!? - prawie krzyknął. - ja nic z tego nie pamiętam. Ale tylko nas?
-Wy byliście, że tak powiem, na końcu kolejki. Akurat Remus dostał resztkę, a i tak był najmniej wstawiony... więc na niego idealnie starczyła. Wy, niestety, musieliście przechodzić we trójkę okropne skutki kaca - pokazała mu język.
Podrapał się po głowie.
-Nie wiedziałem, że jesteś taka mściwa...
-Bo nie jestem! - fuknęła na niego. - nie moja wina, że ostatni chcieliście wytrzeźwieć.
-Ale, no bo...
-Ale, no bo... - przedrzeźniałam go.
-Dobra, koniec. Koniec!
-Hmm, i jeszcze po drodze puściłeś pawia...
-Koniec!
-I śpiewaliście z Blackiem serenady miłosne - ty do mnie, on do Dori. Czego to nie robi człowiek, gdy jest pijany...
-Koniec! - wkurzył się lekko Potter.
-No, pierwszy raz w życiu to nie ja, a ty się wkurzasz. Moje kondolencje - uśmiechnęłam się złośliwie.
-Ehh... Lily, umówisz się ze mną? - wyszczerzył zęby.
-Nigdy, przenigdy! - zaśmiałam się, jednak po tym spoważniałam. - nigdy, przenigdy.
-Jeszcze mi się uda.
-No dobra, nie chce mi się tego ciągnąć. Może wrócimy już do zamku? - spytałam się.Z
-Spoko. Tylko, wiesz, nie chce mi się już iść na bal.
-Mi też. Czyli do wieży - rzekłam.
-Czyli do wieży - potwierdził.
Ruszyliśmy. W międzyczasie założyłam buty. Nagle, w połowie drogi do zamczyska James zatrzymał się. W odpowiedzi na moje pytające spojrzenie rzekł:
-Nigdy jeszcze nie widziałem tylu gwiazd na niebie.
-Hmm? - spojrzałam ku migającym światełkom. - rzeczywiście... jest przepięknie... ale chodźmy już, dobra?
-Yhym.
Impreza nadal trwała, więc nie mieliśmy zbyt dużych problemów z dojściem - jedyną przeszkodą było to, że nogi mnie zaczęły boleć po jakimś czasie... ale co się dziwić, jeśli nasza wieża jest w jednym z wyższych punktów Hogwartu?
W pewnym momencie stanęłam.
-Mogę chwilę odpocząć? Jestem chyba trzeci raz w życiu w szpilkach, dodatkowo mam suknię, która się ciągnie po ziemi i o wszystko zahacza, dodatkowo nogi mnie bolą...
-Mogę cię wziąć na ręce - zaoferował się rozczochraniec.
-Wiesz, nie, dzięki... - nie zdążyłam dokończyć, bo Potter już wchodził po kolejnych stopniach, niosąc mnie przy okazji.
-Odmowy nie przyjmuję.
-Puść mnie, albo...
-Albo co?
-Albo, jak już będę prefektem, dam ci miesięczny szlaban!
-Pff.
-Dwumiesięczny.
Okularnik postawił mnie niechętnie na ziemi.
-Jakoś dojdę. A na razie, to może zacznijmy iść? - spytałam.
-Okay.
Gdy już byliśmy w PW, a ja wspinałam się po schodkach do dziewczęcych dormitoriów, James nagle powiedział:
-Wiesz, gdy się uśmiechasz to ci się tak zabawnie twój śliczny nosek marszczy.
-Hę?
-Już nic.
Ze zdezorientowaną miną weszłam do mojej sypialni.
Po przechadzce po korytarzach Hogwartu stanęliśmy przed wielkimi, dębowymi wrotami. Potter pchnął je lekko. Zaskrzypiały, po czym...
Ściągnęłam kapelusz. Moje stopy w butach na obcasie stanęły na miękkiej trawie. Nogi mnie już od nich bolały, więc je zdjęłam. Na niebie, choć początkowo w WS tego nie zauważyłam, migało do nas miliony gwiazd. Choć była zima i mróz nas już dopadł, to jednak śnieg jeszcze nie raczył nam pokazać swojego oblicza.
Ruszyliśmy w milczeniu w stronę jeziora. Gdy usiedliśmy na wielkiej kłodzie, która osadzona była tuż przy wodzie, rozczochraniec odezwał się.
-Liluś, kocham cię.
-Eh... James - zdecydowałam się zignorować słowo ,,Liluś'' i być dla chłopaka łagodniejsza niż zwykle.- proszę... znajdź sobie kogoś, kto będzie odwzajemniał twoje uczucia. Nie jesteśmy siebie warci i...
-Wiem, że jesteś o wiele więcej warta ode mnie... - zaczął.
-Nie, nie to miałam na myśli! Chodziło mi o to, że w żaden sposób do siebie nie pasujemy - przerwałam mu.
-Wiesz... przeciwieństwa się przyciągają - uśmiechnął się tak... tak... huncwocko. Nie rozumiem tych uśmiechów i... nie lubię.
-Ale to jest wyjątek, rozumiesz? - troszeczkę się wkurzyłam.
-A ja mam przeczucie, że to wcale nie jest wyjątek...
-Ale jest - złość powoli zaczęła napływać do mojego tak mało odpornego na nią serduszka. - Więc grzecznie proszę, Potter, zostaw mnie w spokoju, bo dalej już nie będzie tak grzecznie. Zresztą, miłość w wieku trzynastu lat nie istnieje...
-Czternastu - poprawił ją chłopak. - Skończyłem w czerwcu. Nie pamiętasz?
-No tak, w końcu z dziewczynami musiałyśmy was odprowadzać do SS, bo skończyły nam się zapasy, tak nawiasem mówiąc przeze mnie robionego eliksiru wytrzeźwiającego. Żeby to już w tym wieku...
-To byłyście wy!? - prawie krzyknął. - ja nic z tego nie pamiętam. Ale tylko nas?
-Wy byliście, że tak powiem, na końcu kolejki. Akurat Remus dostał resztkę, a i tak był najmniej wstawiony... więc na niego idealnie starczyła. Wy, niestety, musieliście przechodzić we trójkę okropne skutki kaca - pokazała mu język.
Podrapał się po głowie.
-Nie wiedziałem, że jesteś taka mściwa...
-Bo nie jestem! - fuknęła na niego. - nie moja wina, że ostatni chcieliście wytrzeźwieć.
-Ale, no bo...
-Ale, no bo... - przedrzeźniałam go.
-Dobra, koniec. Koniec!
-Hmm, i jeszcze po drodze puściłeś pawia...
-Koniec!
-I śpiewaliście z Blackiem serenady miłosne - ty do mnie, on do Dori. Czego to nie robi człowiek, gdy jest pijany...
-Koniec! - wkurzył się lekko Potter.
-No, pierwszy raz w życiu to nie ja, a ty się wkurzasz. Moje kondolencje - uśmiechnęłam się złośliwie.
-Ehh... Lily, umówisz się ze mną? - wyszczerzył zęby.
-Nigdy, przenigdy! - zaśmiałam się, jednak po tym spoważniałam. - nigdy, przenigdy.
-Jeszcze mi się uda.
-No dobra, nie chce mi się tego ciągnąć. Może wrócimy już do zamku? - spytałam się.Z
-Spoko. Tylko, wiesz, nie chce mi się już iść na bal.
-Mi też. Czyli do wieży - rzekłam.
-Czyli do wieży - potwierdził.
Ruszyliśmy. W międzyczasie założyłam buty. Nagle, w połowie drogi do zamczyska James zatrzymał się. W odpowiedzi na moje pytające spojrzenie rzekł:
-Nigdy jeszcze nie widziałem tylu gwiazd na niebie.
-Hmm? - spojrzałam ku migającym światełkom. - rzeczywiście... jest przepięknie... ale chodźmy już, dobra?
-Yhym.
Impreza nadal trwała, więc nie mieliśmy zbyt dużych problemów z dojściem - jedyną przeszkodą było to, że nogi mnie zaczęły boleć po jakimś czasie... ale co się dziwić, jeśli nasza wieża jest w jednym z wyższych punktów Hogwartu?
W pewnym momencie stanęłam.
-Mogę chwilę odpocząć? Jestem chyba trzeci raz w życiu w szpilkach, dodatkowo mam suknię, która się ciągnie po ziemi i o wszystko zahacza, dodatkowo nogi mnie bolą...
-Mogę cię wziąć na ręce - zaoferował się rozczochraniec.
-Wiesz, nie, dzięki... - nie zdążyłam dokończyć, bo Potter już wchodził po kolejnych stopniach, niosąc mnie przy okazji.
-Odmowy nie przyjmuję.
-Puść mnie, albo...
-Albo co?
-Albo, jak już będę prefektem, dam ci miesięczny szlaban!
-Pff.
-Dwumiesięczny.
Okularnik postawił mnie niechętnie na ziemi.
-Jakoś dojdę. A na razie, to może zacznijmy iść? - spytałam.
-Okay.
Gdy już byliśmy w PW, a ja wspinałam się po schodkach do dziewczęcych dormitoriów, James nagle powiedział:
-Wiesz, gdy się uśmiechasz to ci się tak zabawnie twój śliczny nosek marszczy.
-Hę?
-Już nic.
Ze zdezorientowaną miną weszłam do mojej sypialni.
Gdzie jest mój piękny koment?
OdpowiedzUsuńPozdro ;D
Ja ci tu takiego pięknego, długiego komenta strzeliłam, a go nie ma :c Czuję się załamana... A tam był taki piękny scenariusz i wyzywałam cię za brak pocałunku, i tłumaczyłam opcje prefektury.... :c Nie chcę mi się tego wszystkiego drugi raz pisać xD
UsuńPozdro ;D
Także się czuję załamana, gdyż żaden taki komentarz nie pojawił się u mnie ;c Lily by się z nim, noż nóż, nie pocałowała, bo przecie to wyznaje zasadę ,,miłość w tym wieku nie istnieje'', biedactwo ;D A James nie potrafi podrywać dziewczyn inaczej, niż na chama, więc nie będzie potrafił zdobyć jej osoby, przykro mi, stary ;\ Ehh. Jaki scenariusz? Tego pocałunku, czy co? Opcje prefektury... hmm. No dobra, ale czemu mnie wyzywałaś, toż to nastąpi dopiero na...ekhem, ekhem. Tzn. Szkoda, że się jakoś coś z nim porobiło xD
UsuńKuri ^^
Spróbuje go odtworzyć.
UsuńA więc tak. Jestem na ciebie strasznie zła, gdyż nie doszło do żadnego pocałunku! No po prostu... Ja tu taki piękny scenariusz wymyśliłam! On trzyma ją na rękach, patrzy jej w oczy, całuje ją, ona daje mu z liścia, James się chwieje, a Lilka upada na swój zacny tyłek, który sobie dość mocno obija. Teraz co do prefekta. Po pierwsze Lily jeszcze nie wie, że ma być prefektem, a po drugie zasady są takie. Jeśli prefekt nie wyznaczy, który z nauczycieli ma się zająć szlaban, to prefekt jest zobowiązany samodzielnie wymyślić karę, oraz pilnować ucznia, który szlaban odbywa. Jamesa Pottera nie przestraszył by żaden szlaban, a szczególnie, jeśli ona by go miała pilnować. Więc (tak wiem, nie zaczyna się zdania od więc) James nawet gdyby Lily wrzeszczała, wyrywała się itp. nie odstawił by jej na ziemię.
Pozwolisz, że nie skomentuje zdjęcia z nagłówka... xD
Przerobić Johna i River! No jak tak można?! Skandal! I jeszcze motyw z gwiazdami... Czuję się dogłębnie urażona, zmienieniem Johna i River na Jamesa i Lily. Będę szczera. To The Moon rządzi, Lily i James też (chodź nie tak jak Lily i Syriusz xD) ale łączenie ich daje czasami bombowy efekt, jeśli ktoś nie grał w grę. Jednak ja powiem ci tyle, Kuri, zmniejsz TROSZECZKĘ chociaż motywy z gry, bo to mnie przybija i mi się beczeć chcę, na myśl, że żadni z bohaterów już nie żyją. Ani River i John, ani Lily i James. No to jest mega smutne i dołujące :(
Ale rozdział ogółem fantastyczny ;D
Pozdro ;D
Zrozumiano: Zwiększyć absurdalność akcji, sprawiając, że Potter staje się potulny jak baranek i odstawia zawsze Lily, dodać więcej motywów z To the Moon, przerabiać jak najwięcej Johna i River na Lily i Jamesa, a do pocałunku doprowadzić dopiero po ślubie. Zadowolona? :P
UsuńTak, ja będę to wszystko urzeczywistniać. Niestety, np. - ktoś poprosi mnie o narysowanie kogośtam, uznajmy, że to jakiś chłopak będzie, a ja narysuję dziewczynę, która będzie jego kompletną odwrotnością. Muahahahahah :>
Beczcie, beczcie, tutaj niedługo zrobi się tak smutno i ponuro, że choć będziecie nałogowo to czytać, to będziecie rozpaczać! xD (Ja, królowa zła :D)
Mam nadzieję, że wiesz, *skreślone*że lepiej przestać teraz, a potem nie będzie się miało problemów z psychiką, tylko dlatego, że ubóstwiam I część Amnesji*skreślone* że akcja będzie rozgrywać się coraz to niezwyklej, dziwnie ponuro oraz że nie dzieli się przez zero. >:] Ale nie martwcie się, będzie też *skreślone*bardzo, minimalnie malutko, ale oj tam oj tam*skreślone* trochę pozytywów i śmiechu ^^' No, w każdym razie to się żegnam:
do widzenia.
.
.
.
państwu. :D
Kurisałke ^^
Jak zrobisz to co tam napisałaś to, patrząc na twą logikę, powiem, że cię ożywię xD Jeśli tego (nie) zrobisz (znowu twoja logika xD)
Usuń(Nie) Pozdro ;D
Ps. Używam w tym komentarzu twojej logiki. A może jej nie używam? xD
ożywienie - dobrze, ,,jeśli to zrobisz'' - bo pierwsze jest już odwrócone, więc odwracanie drugiego nie ma sensu, a zamiast nie pozdro powinno być bez pozdrowień, tak więc używasz mej logiki w połowie... ona jest jak język, trzeba się nauczyć odmieniać, przekręcać w odpowiednich miejscach, zostawiać w odpowiednich miejscach itd. :P A moje skomplikowane mua ma za niecały tydzień urodziny, hehh. Stara się robię.
UsuńKuri ^^
A ja mam urodziny od jutra za miesiąc xD Ja nawet nie wiem, który ty rocznik jesteś ;c Twoja logika jest zbyt skomplikowana jak na moją biedną głowę. A więc od dzisiaj używam tylko mojej i Syriusz i Draco logiki xD
UsuńPozdro ;D
mówi Ci coś może 1999? :D
UsuńTia, ma logika jest o połowę mniej skomplikowana niż ja - jest takim wielkim uproszczeniem mnie ^^ Tak więc pomyśl, co ja tam muszę w głowie mieć ;o
Syriusz i Draco? A co to, będzie jakieś D(a)riusz? ;D Hmm, ciekawi mnie, na czym polega logika *skreśl*gejów*skreśl* D(a)riusza. Może ty wiesz i byś się z nami podzieliła? Fajnie by było poznać ich tok myślenia :D D(a)riuszów, oczywiście. xD
Kuri ^^
PS. Właściwie, to Kurisotairu-me znaczy chryzolitowe oko, a Kuri znaczy kasztanowa. Hmm, oba pasują! :D (chryzolit jest bardzo ładnym zielonym kamieniem/kryształem/jak kto woli - czyli zastępuję tutaj nim szmaragdy ;D) Oczy mam zielone, a włosy kasztanowe. I na blogu, i w Realu(taki sklep)! ^^
Ty! Ja w realu (nie chodzi mi o sklep) też mam zielone oczy i kasztanowe włosy! Plaga! xD Taa, mówi mi coś 1999, mam nawet kuzynkę z tego roku xD Mam też kuzyna z 1 listopada o.o Jakich gejów? Nie o to mi chodziło xD Chodziło mi o to, że nasza trójka (Ja Syriusz i Draco) mamy według mnie podobny tok rozumowania!
UsuńNabijamy ci komentów!
Pozdro ;D
Zaraza po prostu, ale większość jest farbowana na rudo, to nie fear ;_;
UsuńNa pewno nie chodziło Ci o Dariusza żadnego? :D
Yay! ;D
Kuri ^^
Na 200% jestem pewna, że nie chodzi mi o żadnego Dariusza! xD Jest tylko Magik + Draco, i the end. A Syriusz to mój brat! xD
UsuńPozdro ;D
Czyli Dragi(k)? xD
UsuńxD Ha ha ha. Bardzo śmieszne xD Nazywam się Magik Black, siostra Regulusa i Syriusza xD Jestem geniuszeeem xD
UsuńPozdro ;D
A myślałam, że jesteś dragami ._.
UsuńI całe dzieciństwo poszło w króliczki.
Jakoś sobie nie przypominam, żebym była jakimiś dragami o.o
UsuńA gdzie się podział Dumbledore i jego styl? xD
Pozdro ;D
Dumbledore stracił styl! xD
UsuńA może nie pamiętasz, bo ty w postaci dragów byłaś na dragach? :o
Yeah, rekord komentarzy :D
Woo... Knujemy tu teorie spiskowe. Uważaj, zaraz do naszych drzwi zapuka FBI xD
UsuńI jeszcze jeden i jeszcze raz, bo na komenta jest dziś czas! xD
Pozdro ;D
Muahahaha, a jeśli jestem policjantem? >:)
UsuńI jeszcze dwa, a nawet trzy, bo inaczej nikt Ci już nic nie pożyczy ;_;
:D
Oto ja, królowa zUa xD
Czyli
Kuri ^^
Za młoda na policjanta jesteś xD
UsuńA ja jutro mam ślub z Malfoy'em. Zapraszam, zapoznam cię z Jamesem, Syriusz się uparł, że muszę go zaprosić, bo to jego najlepszy kumpel itp... Ach ci bracia xD
Pozdro ;D
Prawie skończyłam u mnie nowy rozdział, może pojawi się dzisiaj albo jutro :)
UsuńPozdro ;D
A ty też na ślub nie za mało lat? :P
UsuńFajnie, gdzie? xD Zawsze sądziłam, że najfajniejszym dzieckiem Harry'ego jest James, potem Lily, na końcu Albus. Hmm, czyżbym była niesprawiedliwa?
Syriusz? Jaki Syriusz, Syriusz nie żyje ._. A taki fajny był, za pociągiem pobiegł jako piesek ;D
Yaaaaaaaaaaaay, napisałaś nowego rozdziała :3 Tia, książka mi się skończyłą ;_;
Ja, królowa zła ^^
Syriusz zmartwychwstał xD A ja tam najbardziej właśnie Albusa lubię xD Gdzie tam za młoda... W Średniowieczu to w moim wieku już matkami zostawały, bo je rodzice za mąż wydawali!
UsuńPozdro ;D
Świętość Syriuszowa! xD
UsuńHeh, dobra tam. Albus nadal zajmuje jakieś miejsce na podium, nie? :P
Przykro mi, to nie Średniowiecze, ale jak chcesz to sobie skonstruuj machinę czasu ;D
Kuri ^^
PS. Wow, dużo tego, nie? ;D Chodzi mi o ilość komentarzy, oczywiście.
Fajne, tylko takie minimalne pytanie do cb... ile razy na godzinę ty zmieniasz nagłówek?
OdpowiedzUsuńA, ja tylko ostatnio troszkę bawiłam się nagłówkami, ale ,,Dumbledore ma styl" zostaje u mnie chyba na stałe... chociaż, może zmienię na jakiś sensowny? A może nie? A może tak? Nie... nie zmienię xD Na godzinę? Hmm... nie liczyłam, szczerze mówiąc ;D
Usuń